W pierwszej części cyklu obiecałem dokładnie zająć się problematyką istnienia Pana Boga. Rozwikłanie tej kwestii jest niezbędne, by bronić religii rzymsko-katolickiej jako jedynej prawdziwej. Będzie to faktem, jeżeli została ustanowiona przez jedynego prawdziwego Boga. Udowadniając tą tezę, posłużę się przede wszystkim argumentami podawanymi przez św. Tomasza z Akwinu(1). Tym samym dowód będzie się opierał o pracę rozumu wspartego światłem Wiary – czyli o metodę scholastyczną, której najwybitniejszym przedstawicielem był właśnie Doktor Anielski.
Zacznijmy od tego, czy w ogóle można udowodnić istnienie Pana Boga. Św. Paweł udziela potwierdzającej odpowiedzi na to pytanie, mówiąc: „To, bowiem, co o Bogu poznać można, jawne jest wśród nich (ludzi), gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga i bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła tak, że od winy wymówić się nie mogą.”(Rz 1, 18 – 20). Podobne ujęcie znaleźć można w starotestamentowej Księdze Mądrości. Co więcej: „Głupi są z natury wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga i z dóbr widzialnych nie zdołali poznać tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy (…).” (Mdr 13, 1 – 9). Czyli Stworzenie w sposób oczywisty dla każdej racjonalnie myślącej osoby świadczy o Stwórcy. Teraz dołóżmy jeszcze opinię św. Tomasza z Akwinu, która stanowi, że rozum zawsze będzie zastanawiał się nad przyczyną istnienia tego, co poznają zmysły. Świat, czyli realny byt, nie mógł sam siebie stworzyć i ustalić zasady funkcjonowania. Jest więc tylko skutkiem. Musi istnieć jakaś praprzyczyna, a ponadto jest ona ważniejsza i pod każdym względem doskonalsza niż skutek.
Akwinata, jako rasowy scholastyk, wie, że rozum opierający się o Wiarę i zaprzęgnięty do działania przez dobrą wolę dotrze do Prawdy. Św. Tomasz opracował więc pięć racjonalnych argumentów potwierdzających istnienie Boga.
Pierwszy dotyczy zjawiska ruchu. Każdy potwierdzi, że cały czas widzi coś, co się rusza. Skoro dana rzecz się przemieszcza, to oznacza, że została wprawiona w ruch przez coś innego. Doktor Anielski zwraca jednakże uwagę, że pojęcie „poruszać” znaczy: przenieść coś z możliwego istnienia do aktualnego istnienia. Jako przykład podaje drewno, które były w możności, by się palić, a wskutek działania ognia staje się rzeczywiście płonącym. Jednocześnie nie ma możliwości, by coś było jednocześnie w możności i w rzeczywistości np. drewno może się w danym momencie albo palić albo nie palić. Innymi słowy rzeczy nie mogą naraz wprawiać w ruch i być wprawiane, z czego wyciągnąć należy jasną konkluzję, że i siebie samych nie mogły poruszyć – musiał to zrobić jakiś inny byt. W ten sposób cały czas znajdujemy kolejne coraz to wcześniejsze przyczyny ruchu, a że nie można iść tak w nieskończoność, dochodzimy do wniosku, że istnieje rzecz, która była pierwszym poruszającym, samą nie będąc w ruch wprawianą. Tą „rzeczą” jest Bóg.
Kolejna droga rozumowania opiera się o koncepcję przyczyny sprawczej. Wiadomo bowiem, że każdy element świata ma przyczynę. Sam dla siebie przyczyną być nie może, gdyż musiałby istnieć wcześniej od siebie samego, co jest niemożliwe. Ciąg przyczyn sprawczych nie może ciągnąć się w nieskończoność, ponieważ istotą łańcucha sprawczego jest fakt istnienia zarówno ostatniego, jak i – przede wszystkim – pierwszego ogniwa. Jeżeli nie ma pierwszej przyczyny, nie mogą istnieć ogniwa pośrednie, a tym samym skutek ostateczny. W ciągu nieskończonym brak pierwotnej przyczyny sprawczej, więc brak też wszystkich skutków. A ponieważ świat jednak istnieje, musi też istnieć praprzyczyna – tą nazywamy Bogiem.
Trzeci argument wskazuje na przygodność bytów. Pojęcie przygodności oznacza, że dany byt – a takich obserwujemy wiele – nie musiał zaistnieć. Czy świat może składać się tylko z takich rzeczy? W żadnym wypadku. Jeżeli wszystko mogło nie istnieć, to faktycznie kiedyś nie było żadnych bytów. Same nie mogły się stworzyć, o czym była już mowa powyżej. Jeżeli więc kiedyś nic nie istniało, to i dziś niczego by nie było. Funkcjonują więc byty konieczne, które z kolei podlegają wspomnianemu prawu łańcucha przyczyn sprawczych. Ta posiada jakiś pierwszy element konieczny sam w sobie, nie mający przyczyny swej konieczności gdzie indziej. To Bóg.
Czwarta droga poznania Boga omawia kwestię różnych poziomów doskonałości. O każdym bowiem bycie można powiedzieć, że jest mniej lub bardziej ładny, prawdziwy, dobry, itd. Toteż musi istnieć byt będący punktem odniesienia dla wszystkich pozostałych – najładniejszy, najprawdziwszy, najlepszy, a tym samym – najdoskonalszy. Ponadto logiczne wydaje się, że wszystkie inne rzeczy czerpią swoje przymioty od tego bytu doskonałego. Przyczyną dóbr cząstkowych jest więc dobro absolutne – Bóg.
Ostatni argument podkreśla fakt inteligentnego kierownictwa wszelkim stworzeniem. Zaobserwować można bowiem byty, które same w sobie są pozbawione poznania i rozumu – tzw. ciała naturalne – a mimo wszystko funkcjonują i robią to celowo. Istnieje więc coś, co musi je ukierunkowywać, aby działały w sposób uporządkowany i skutecznie dążyły do swego celu. Byt, który w sposób przemyślany zarządza rzeczami naturalnymi, nazywamy Bogiem.
Tyle, jeśli chodzi na argumenty rozumowe autorstwa św. Tomasza z Akwinu. Zdaję sobie sprawę, że analiza wywodów Doktora Anielskiego wchodzi momentami w zakres abstrakcji. Jest czasami trudna do strawienia, szczególnie jeżeli podana została w moim „sosie”, ale warto jest zastanowić się nad pięcioma drogami prowadzącymi do prawdy o istnieniu Pana Boga. Jak przekonują bowiem papieże, do Niego można i trzeba dochodzić rozumem. Wbrew pozorom metoda Akwinaty jest najskuteczniejsza. W związku z tym proponuję zapoznać się z artykułem pana S. Koguta "Rzekł głupi w sercu swoim: Nie ma Boga" z październikowego numeru "Zawsze Wierni"(2).
Są również i inne argumenty częściowo oparte o zdroworozsądkowe wnioskowanie a'la św. Tomasz, częściowo o empirię (konkretnie o historię i etnologię), wreszcie o analizę poczynań naszego sumienia. Ale o tym w kolejnej notce.
(1) Kim był Akwinata, można dowiedzieć się w przypisach do części pierwszej.
(2) Miesięcznik Tradycji katolickiej wydawany przez powiązane z Bractwem Św. Piusa X wydawnictwem Te Deum. Październikowy nr można zamówić na stronie internetowej wydawnictwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz