Z ogólnym opisem historii powstania, celu i przebiegu rekolekcji mogliście zapoznać się, drodzy Goście w części pierwszej. Teraz przejdę do bardziej szczegółowego omówienia ćwiczeń i wykładów, jakie mieliśmy podczas tygodniowego pobytu w Bajerzu.
Na początku dowiedzieliśmy się, jakie zasady będą nas obowiązywać – zasady, które (jak szybko się przekonaliśmy) są absolutnie potrzebne, aby udział w rekolekcjach przyniósł jakieś owoce. Po pierwsze – pełen szacunek dla Pana Boga jako naszego Stwórcy i Zbawcy. Po drugie – staranie się. Na czym to miało polegać? Mianowicie należało zapomnieć o wszelkich codziennych sprawach, kłopotach rodzinnych czy zawodowych, wyłączyć telefony komórkowe i całkowicie oddać się do „dyspozycji” Panu Bogu. Ponadto w imię posłuszeństwa wobec Niego i Matki Bożej powinniśmy robić dokładnie to i tylko to, o co prosili nas kierownicy duchowi. Podstawą „starania się” jest też z jednej strony postawa pełnego zaangażowania i chęć jak najlepszego wykorzystania rekolekcji oraz z drugiej – unikania pokus szatańskich i przeciwdziałania im (np. jeżeli mieliśmy rozważać pewną kwestię przez min. 20 minut, a po 10 już nam się odechciewa, to tym bardziej kontynuujemy rozmyślania - „módlcie się i czuwajcie”). Wreszcie po trzecie – tak, jak wspominałem już w części pierwszej – nakazane było całkowite milczenie. To jest warunek tego, by Pan Bóg do nas przemówił. Tutaj mała dygresja: mogłoby się wydawać, że ta ostatnia reguła jest nie tylko najcięższa, ale i właściwie niemożliwa do spełnienia. Pomyślmy jednak w ten sposób – przemawiać ma do nas najmądrzejsza (absolutnie mądra, żeby być ścisłym), najbardziej interesująca Istota, jak istnieje. I będzie nam mówiła, jak mamy pokierować swoim doczesnym życiem, by zagwarantować sobie wieczne szczęście w Niebie (a przy okazji żyć całkiem pomyślnie już tu na ziemi, realizując swoje powołanie). Po co nam więc w tym momencie jakikolwiek człowiek (oprócz prowadzących rekolekcje kapłanów)? Czy będzie znał receptę na nasze zbawienie? Czy raczej tylko nas rozproszy i odciągnie od Stwórcy? Każdy z nas, uczestników, szybko uzmysłowił sobie, jaka jest właściwa odpowiedź i szybko docenił dobrodziejstwa milczenia. Notabene okazało się ono – dzięki łaskom Bożym – łatwiejsze niż sądziliśmy.
Czas już, aby przejść do meritum. Pierwsze wykłady koncentrowały się na ustaleniu zasad, kierujących życiem duchowym każdego człowieka oraz wskazaniu przyczyn ich łamania. Po co te zasady? Mianowicie jeśli mamy stać się godną Pana Boga świątynią, w której On chętnie zamieszka i poprowadzi nas ku zbawieniu, musimy zbudować ją na mocnych fundamentach. Skonstruujemy je prawidłowo, jeżeli uzmysłowimy sobie, kim jesteśmy, po co istniejemy, jaki jest nasz cel i środki jego osiągnięcia. Św. Ignacy (i cały Kościół) podpowiadają właściwą odpowiedź: człowiek jest stworzeniem Bożym, istniejącym po to, „aby Boga, naszego Pana wielbił, okazywał Mu cześć i służył Mu – i dzięki temu zbawił duszę swoją.”(1). Zbawienie zagwarantuje nam wieczne szczęście przede wszystkim dzięki obcowaniu z nieskończenie doskonałym Stwórcą i Zbawcą. W jaki sposób to osiągnąć? Pan Bóg oddał do naszej dyspozycji – prócz łaski – dobra doczesne, abyśmy przy ich pomocy wypełniali wspomniane zadania i osiągnęli nasz nadprzyrodzony cel. Jeśli nam w tym przeszkadzają należy je odrzucić, wykazując się w ten sposób pełną obojętnością wobec nich. Wszelkie uzależnienie od stworzenia, potrzeb naszego ciała lub zapatrzenie się w nas samych jest tzw. nieuporządkowanym przywiązaniem i wraz z diabelskim przewodnikiem – szatanem – prowadzi nas ku grzechom i piekłu.
Właśnie grzechy i piekło były przedmiotem naszych pierwszych rozważań. Teraz kolejna dygresja: ćwiczenia duchowne za radą Niepokalanej są przeprowadzane według określonego schematu, który ma głębokie psychologiczne podłoże. Najpierw odmawiamy modlitwę przygotowawczą – zawsze taką samą: prosimy Pana Boga „o łaskę, żeby wszystkie nasze czyny, zamiary i prace skierowane były wyłącznie ku służbie i chwale Jego Boskiego Majestatu”(2). Rozpoczynanie wszystkich rozmyślań w ten sposób ma podkreślić stałość, niezmienność zasad. Następnie wyobrażamy sobie miejsce związane z przedmiotem danych rozważań, co pomaga nam „zakotwiczyć” się w danej sytuacji i uniknąć rozproszenia. Potem prosimy Pana Boga o to, czego chcemy lub pragniemy, a co łączy się z tematem modlitwy np. przy rozmyślaniach na temat piekła należy prosić o strach, udrękę i gorycz z powodu zaprzepaszczenia szansy na wieczne szczęście. Po tym wprowadzeniu zaczynają się właściwe rozważania, w czasie których zaprzęgamy do działania pamięć, rozum i wolę, czyli przypominamy sobie analizowane wydarzenie, zgłębiamy, co się dzieje i dlaczego oraz podejmujemy w związku z tą sytuacją określone postanowienia. W ramach podsumowania przeprowadzamy rozmowę końcową z Panem Bogiem (zawsze na klęcząco). Można też zrobić krótki „rachunek sumienia” z poziomu naszych starań i poczynić notatki, jeżeli coś szczególnie zapadało nam w pamięć. Warto zauważyć, że jest kilka rodzajów modlitw m.in. kontemplacja i medytacja. Ta pierwsza ma za przedmiot coś rzeczywiście istniejącego, a więc łatwego do wyobrażenia, gdy tymczasem druga dotyczy pojęć abstrakcyjnych.
Takim abstrakcyjnym pojęciem jest grzech. Pierwsze ćwiczenia odnoszą się właśnie do naszych występków. Wpierw rozważamy grzech aniołów, pierwszych rodziców i pojedynczy grzech śmiertelny dowolnego człowieka, uzmysławiając sobie, że za swoje jednorazowe przekroczenie prawa Bożego aniołowie zostali na zawsze potępieni, Adam i Ewa utracili raj oraz musieli długo odpokutować, a mnóstwo zwykłych ludzi za pojedyncze nieodżałowane ciężkie grzechy trafiło do piekła. My tymczasem regularnie obrażamy naszego Pana, a on nadal daje nam szansę na poprawę...(3) W drugim ćwiczeniu przypominamy sobie grzechy naszego życia, zastanawiamy się, czym jesteśmy wobec naszego Stwórcy, dlaczego pozwoliliśmy sobie na takie zachowanie i dziękujemy ponownie za Jego miłosierdzie, które sprawia, że nadal żyjemy(4), unikając wiecznej kary. Ćwiczenie trzecie polega na powtórzeniu najważniejszych momentów z poprzednich dwóch rozważań i uproszeniu Matki Bożej, potem Pana Jezusa, wreszcie Ojca Przedwiecznego o wewnętrzne poznanie naszych przestępstw wobec Pana Boga, odrazę do nich, zrozumienie nieuporządkowania w naszym postępowaniu i poprawę oraz odrzucenie spraw światowych i próżnych(5). Nawiasem mówiąc: to jest właśnie kolejność wskazana podczas modlitw – poprzez Niepokalaną dochodzimy do Syna Bożego, a z Jego wsparciem docieramy do Ojca. Ta część rekolekcji kończy się rozważaniem najbardziej przerażającego miejsca na świecie – piekła. Staramy się poznać, co czują potępieńcy, aby z jednej strony przejąć się strachem przed mękami piekielnymi, a z drugiej – docenić wielkoduszność Pana Jezusa. Tylko dzięki Jego litości uniknęliśmy jak na razie śmierci w stanie grzechu i dostaliśmy szansę na nawrócenie(6).
Wszystkie powyższe medytacje mają uświadomić nam, że każdy jeden grzech śmiertelny jest straszną obrazą dla nieskończonego Dobra – Pana Boga - i skutkuje piekłem. A każdy z nas ma ich na sumieniu mnóstwo...Jak można służyć naszemu Stwórcy, jeżeli jednocześnie wciąż Go obrażamy i unikamy przeprosin? Aby uniknąć tej obłudnej sytuacji, przystępujemy do spowiedzi generalnej i można zaryzykować tezę, że już dla samego Sakramentu Pokuty i wcześniejszego należytego przygotowania do niego poprzez omówione powyżej ćwiczenia warto było pojawić się na rekolekcjach.
Pojednani z Panem Bogiem, obmyci z grzechów, zmotywowani do ich unikania jesteśmy gotowi, by dowiedzieć się, jaką służbę nam przeznacza. O tym w części trzeciej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz